Artykuły

Biegiem i rowerem w Karkonoszach i Górach Izerskich

 Dla zawodowców i amatorów, którzy lubią wyczyny i rywalizację na wysokości

Najpierw tylko koneserzy i mistrzowie, potem nieliczni, aż w końcu wybuchła moda! Tak w wielkim skrócie wygląda historia biegania w Karkonoszach i Górach Izerskich. Z zawodami jest zupełnie inaczej. Z różnych powodów są w odwrocie. Ale nie wszystkie.

Słynny biegowy trener Jan Mulak – twórca polskiej szkoły biegania i Wunderteamu z lat 60. poprzedniego stulecia, odkrył Karkonosze jako świetnie miejsce zgrupowań biegowych. To wtedy narodziła się legenda Drogi pod Reglami – dla wielu najlepszej trasy biegowej w Polsce, prowadzącej ze Szklarskiej Poręby do Przesieki przez lasy, pofałdowanej, ze źródłami wody w pobliżu, pełną cienia, przydrożnych skał, z naturalną nawierzchnią.

W czasach Jana Mulaka, a także jego następców, w tym kolejnego wychowawcy mistrzów Wiesława Kiryka, biegali tylko wyczynowcy i bardzo nieliczni amatorzy. Nie tylko po Karkonoszach i Górach Izerskich, ale w ogóle. To były prapoczątki biegania jako dyscypliny uprawianej powszechnie. Przez krótki czas w połowie lat 70. - dzięki dziennikarzowi telewizyjnemu Tomaszowi Hopferowi – bieganie stało się bardziej popularne, ale potem znowu wróciło niemal do podziemia. Biegaczy było mało, zawodów też niewiele, informacji o tym, jak biegać i trenować, prawie wcale (nie było wtedy jeszcze internetu), nie było też w czym biegać – dobre buty przywozili znajomi na specjalne zamówienie z krajów zachodnich w bagażnikach samochodów.

Gdy bieganie zaczynało zyskiwać na popularności pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, początkowo objęło tylko ulice i bieżnie stadionowe. Po górach biegali nieliczni, a zawodów górskich nadal nie było wiele. W Karkonoszach nieodżałowanej pamięci Czesław Kszczot przekonał władze Karpacza do pomocy przy organizacji Biegu na Śnieżkę, w Górach Izerskich Julian Gozdowski zaprosił na pierwszą edycję Letniego Biegu Piastów (zanim zawody te zaczęto organizować regularnie, minęło kilkanaście lat).

Startowało niewiele osób, większość znała się osobiście. W Karkonoszach pod koniec poprzedniej dekady, poza Biegiem na Śnieżkę, odbywał się cyklicznie jeszcze Bieg Górski do Dobrego Źródła w Sosnówce (przy okazji pamiętnych, hucznych festynów, na których zbierano pieniądze na renowację kaplicy Św. Anny).

Dla Karkonoszy przełomowy okazał się rok 2009 i pierwsza edycja Maratonu Karkonoskiego. Pokonanie 42 km ze Szrenicy na Śnieżkę i z powrotem wydawało się arcytrudnym zadaniem, ale pomysł organizacji takiego wydarzenia okazał się strzałem w dziesiątkę. 200 miejsc na liście startowej zapełniło się błyskawicznie, a I Maraton Karkonoski – rozgrywany w ogromnym upale, co zmuszało zawodników do picia wody z kałuż – wspominany jest do dzisiaj.

Biegacze przekonali się, że nie takie straszne te Karkonosze. Pojawili się też kolejni organizatorzy i ich imprezy: Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy ze startem i metą na Chojniku (a potem pod nim) pokazał biegaczom przepiękne, choć trudne, trasy czeskiej strony Karkonoszy, 3xŚnieżka=1MontBlanc wystawił na próbę trzykrotnego zdobycia królowej Karkonoszy (za każdym razem inną trasą), Zimowy Ultramaraton Karkonoski ukazał, jak cudowne Karkonosze są w mrozie i śniegu, a Ultrakotlina – Bieg Dookoła Kotliny udowodnił, że są tacy, którzy potrafią obiec Kotlinę Jeleniogórską w dwadzieścia parę godzin.

Wiele zaczęło się dziać także w Górach Izerskich. Letni Bieg Piastów i Wielka Pętla Izerska organizowane są corocznie i mają się bardzo dobrze. Podobnie jak biegi w rejonie Świeradowa-Zdroju, czy organizowany lokalnymi siłami Kropelka Run w Piechowicach-Górzyńcu.

Zawody biegowe promowały Karkonosze i Góry Izerskie jako tereny aktywnego spędzania czasu, więc biegaczy w nich przybywało. Nie jest to jednak rozwój bezwarunkowy. Były zawody, które odbyły się tylko parę razy, jak choćby Karpacz Maraton, inne przestały być organizowane (jak te najstarsze: Bieg Górski do Dobrego Źródła i Bieg na Śnieżkę, czy też Maraton Karkonoski). Powody są różne, ale w ostatnim czasie z pewnością można wymienić jako główne mniejsze zainteresowanie startami z powodu pandemii i kryzysu gospodarczego z inflacją na czele. Bieganie przestało być dla sporego grona osób tak ważne, jak wcześniej. Jeśli nawet biegają, to rzadziej startują, a wyjazd na bieg w górach dla osób z dalej położonych miejscowości oznacza konieczność opłacenia podróży i noclegów.

Bywało i tak, że organizatorzy mogli być spokojni o frekwencję, ale tracili ochotę na zajmowanie się biegiem. Tak było z Maratonem Karkonoskim. Na pewno wpływ na koniec wielu biegów ma postępująca biurokracja. Jak to obrazowo opisał szef portalu maratonypolskie.pl Michał Walczewski, kiedyś regulamin biegu mieścił się na jednej kartce, a teraz potrafi mieć nawet kilkanaście stron. Każdy aspekt biegu obwarowany jest jakimiś przepisami. W górach jest może łatwiej, bo zwykle nie trzeba zamykać dróg, ale z drugiej strony trzeba załatwić formalności związane z ochroną środowiska. To właśnie z uwagi na nią Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy zniknął z czeskich Karkonoszy.

Rowerzystów jest znacznie więcej niż biegaczy. Ich sytuacja jest inna, gdyż po Karkonoskim Parku Narodowym nie wolno jeździć rowerem (listę nielicznych wyjątków można znaleźć na stronie KPN). Imprez też jest ledwie parę, i są rozgrywane na znacznie krótszych trasach, niż zawody biegowe. Tak dużych ograniczeń nie ma w Górach Izerskich. Największe izerskie imprezy rowerowe, o ustalonej renomie, Bikemaraton oraz Rowerowy Bieg Piastów, cieszą się bardzo dużą popularnością.

Bieganiem i jazdą na rowerze można cieszyć się jednak zupełnie na własną rękę, nie biorąc udziału w zawodach. Gotowe propozycje tras w okolicach Szklarskiej Poręby można znaleźć pod hasłem Rowerowa Kraina (rowerowakraina.com) – to znakomite trasy rowerowe, które świetnie nadają się także do biegania. Prowadzą zarówno w Karkonosze (na obszary poza Karkonoskim Parkiem Narodowym bądź na terenach w jego granicach, gdzie wolno jeździć na rowerze), jak i w Góry Izerskie. Zaletą tych drugich jest świetne połączenie z trasami czeskim przez mostek na granicznej rzece Izerze pomiędzy stacją turystyczną Orle a urokliwą osadą Jizerką.

Biegacze bardziej zaawansowani w górach niech przebiegną głównym grzbietem Karkonoszy – kultową trasą pierwszych edycji Maratonu Karkonoskiego. Ze Szrenicy na Śnieżkę jest dokładnie 21 km, więc w obie strony wychodzi maraton. Już jednak pokonanie tej trasy w jedną stronę pokaże nam Karkonosze z najlepszej strony. Tylko weźmy poprawkę na to, że w weekendy, gdy pogoda ładna, ruch na głównym grzbiecie jest potężny. Warto wyruszyć wcześnie rano, bądź w środku tygodnia.

Leszek Kosiorowski

 

 

Free Joomla templates by Ltheme